
O ziołach myślę podejrzliwie. Tak podejrzliwie jak o ziołach nie myślę nawet o ludziach. Skrajną naiwność otrzymałem po ojcu. Heniek urodził się i żył w złych czasach dla ludzi takich, jak on. I tylko swoją niezwykłą inteligencją zdołał w tych złych czasach coś osiągnąć.
Moja podejrzliwość wobec ziół wynika z tego, że ich drogocenne właściwości dewaluują ci wszyscy domorośli szamani, którzy uczynili z nich sposób na zarabianie pieniędzy. Mówią naiwnym, że zioła leczą wszystko. Że każde zioło leczy wszystko.
A mnie podoba się podejście mojej prababci z Żurobic, której nie mogę pamiętać osobiście, a znam tylko z opowieści mamy.
– Babcia była bardzo dobrym człowiekiem. Spała na piecu kaflowym. Właściwie nas wychowywała, bo rodzice całe dnie spędzali na polu. Nigdy nie miała żadnych pieniędzy. Potrafiła zrobić coś z niczego. Kiedy komuś coś dolegało, szła na łąkę albo do lasu i po jakimś czasie wracała z garścią zielska. Robiła z tego herbaty albo napary. Działało.
Bardzo szanuję taką skromną, minimalistyczną, pragmatyczność w rozwiązywaniu codziennych problemów. Można ją bez trudu pogodzić z naiwnością. I takimi drobnymi, wyważonymi, spokojnymi krokami, walczyć o najważniejsze cele w życiu.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...